metaversum

Na początek, truizm powtarzany jak mantra: żyjemy w świecie podlegającym procesom digitalizacji, automatyzacji, robotyzacji. Z powodu pandemii pracujemy w zespołach rozproszonych. Coraz bardziej oddalamy się od siebie. Nawet w swoich domach więcej czasu spędzamy przed monitorami różnych urządzeń niż z bliskimi. Oddalamy się od współpracowników, znajomych, przyjaciół. Ale to nie wszystko, dehumanizujemy się na potęgę. Coraz mniej w nas solidaryzmu, empatii, zdolności do wzajemnego wspierania i pomagania. Statystyki wyglądają dramatycznie, tylko 5% Polaków deklarowało w 2020, że zaangażowało się w wolontariat. Czy mamy tak dalej oddalać się od siebie? Jak galaktyki? Czy nie ma żadnej tajemniczej energii? Siły, która mogłaby to zatrzymać?

Myślę, że rację mają Mark Zuckerberg (Meta Platforms) czy Bill Gates (założyciel Microsoft) twierdząc, że w ciągu kilku lat większość spotkań będziemy odbywać w metaversum. I to nie tylko wirtualnie, ale poprzez avatary.

Być może to jest szansa na odbudowę relacji, ale czy pomoże w walce z dehumanizacją? Gry, czy spotkania biznesowe nie pogłębią w nas wrażliwości i empatii. Nie ma wyjścia. W świecie wirtualnym nie może zabraknąć fenomenalnego wynalazku ratującego nasze człowieczeństwo: wolontariatu. Ale jak to? Czy wolontariat nie polega na realnym pomaganiu? Na trzymaniu za rękę? Na opiece? Pomaganiu i ratowaniu? Nie da się wirtualnie wyprowadzić psa ze schroniska. To wszystko prawda, ale też pomaganie przeniosło się do Internetu pokonując ograniczenia przestrzeni i czasu. Świetnym przykładem mogą być „Amazonki” które zorganizowały poradnictwo w sieci. Można powiedzieć, że większość grup pomocowych i samopomocowych przeniosła się do sieci. Oszczędzają czas i pieniądze. Przykładów jest mnóstwo. A co do schroniska, to rzeczywiście, wirtualnie nie wyprowadzimy psa na spacer, ale też bez Internetu nie przeprowadzimy skutecznych akcji adopcyjnych dla przebywających tam zwierząt. E-wolontariat jest tak samo potrzebny jak i klasyczny wolontariat. Prekursorem i promotorem idei e-wolontariatu jest Fundacja Dobra Sieć. Jest to organizacja, która stworzyła specjalną platformę crowdsourcingową  TuDu, łączącą e-wolontariuszy i organizacje pozarządowe, a także wydała wiele publikacji i badań poświęconych e-wolontariatowi.

Ale jak pokazują badania,  e-wolontariuszki i e-wolontariusze skutecznie pomagają i rozwijają swoje kompetencje, ale też potrzebują większego kontaktu z innymi osobami. Jednym z efektów pandemii jest niezwykły wprost wzrost kompetencji cyfrowych w środowisku organizacji pozarządowych, szczególnie w kontekście wirtualnej współpracy zespołów rozproszonych. Stąd już krótka droga do budowy sieci zespołów e-wolontariuszy. Czas więc skończyć z dość powszechnym wizerunkiem e-wolontariusza jako samotnego geeka komputerowego walczącego o zmianę świata. Teraz czas na zespoły e-wolontariackie połączone misją, zarządzane w oparciu o podział kompetencji, i o zdecentralizowanej strukturze.

Przyszłością wydają się być też modele hybrydowe, łączące e-wolontariat i wolontariat tradycyjny. E-wolontariat to działanie, w którym oprócz czasu, w większym stopniu przekazywana jest wiedza i doświadczenie, natomiast w wolontariacie tradycyjnym wolontariusze w większym stopniu angażują się emocjonalnie. To połączone bogactwo korzyści jakie daje e-wolontariat i wolontariat tradycyjny warte jest zauważenia i wykorzystania przez organizatorów wolontariatu. Oczywiście, często ze względu choćby na dzielącą organizatorów i e-wolontariuszy odległość, uczestnictwo w realnie dziejących się wydarzeniach jest niemożliwe. Ale pamiętajmy, że pozostają nam spotkania w świecie wirtualnym, a e-wolontariusze to także członkowie zespołu !

W końcu i tak, za kilka lat wszyscy będziemy spotykać się w Metaversum.

Paweł Łukasiak